Tag: prasa

  • Kioski – czy ty też chciałeś być kioskarzem?

    Kioski – czy ty też chciałeś być kioskarzem?

    W PRL-u, życie bez kiosków „Ruchu” wydawało się niemożliwe. W nowej rzeczywistości lat 90. ich liczba się zmniejszyła, ale wciąż miały mocną pozycję. No i kioskarze zaczęli wreszcie na nich zarabiać. Po 1990 roku kioski stały się miejscem, gdzie można było kupić najpotrzebniejsze rzeczy – rajstopy, mydło, szampon długopis, gumkę, szkolny zeszyt i słodycze. Jeśli mocno się skupię, to wciąż jestem w stanie przypomnieć sobie zapach wnętrza kiosku, do którego przychodziłyśmy razem z babcią. Główne nuty zapachowe to farba drukarska, słodkie gumy
    do żucia i tytoń. Kiosk należał do jej sąsiadki, w środku był naprawdę mały, ale jakoś mieściłyśmy się tam we trzy. Babcia przychodziła na plotki, a ja siedziałam u niej na kolanach i przeglądałam te wszystkie rzeczy, które przeważnie podziwia się przez zakratowane okno.

    Guma do żucia Alf

    Kiosk – kraina obfitości

    Czekoladowe Batoniki wygrzewały się w promieniach słonecznych, kusiły plastikowe zabawki, resoraki i podróbka lalki Barbie. Wciąż popularne były tzw. teczki, do których kioskarze odkładali prasę i czasopisma. Korzyść była podwójna – kioskarz wiedział, że sprzeda gazetę, a czytelnik
    nie musiał ganiać po mieście za ulubionym tytułem. Pierwszym wydawnictwem kolekcjonerskim była seria „Dinozaury” wydawnictwa De Agostini. „Dinozaury” były tytułem dedykowanym
    kilkulatkom i powstały na fali popularności filmu „Jurassic Park” Stevena Spielberga.

    Do każdego numeru dołączony był fosforyzujący element szkieletu tyranozaura. Po zebraniu wszystkich części można było zbudować świecącego w ciemnościach gada. Seria była hitem.
    Dzieciaki biegały od kiosku do kiosku w poszukiwaniu kości dinozaura. – Co tydzień błagałem kioskarza o pozostawienie jednego egzemplarza, to było coś niesamowitego, szał, wszyscy moi koledzy kompletowali szkielet – wspomina „kolekcjoner”. – Pamiętam, że za jednym numerem ganiałem z mamą przez połowę miasta! Gdy złożyłem już dinozaura gazeta nie
    była dla mnie taką atrakcją, zresztą chyba przestano ją zaraz po tym wydawać…

    „Świat wiedzy”

    Świat wiedzy, Życie świata, Faktor X- fenomen czasopism kolekcjonerskich

    Sukces grupy De Agostini zachęcił do czasopism kolekcjonerskich inne wydawnictwa, które szybko trafiły na nasz rynek. Pierwszym, monumentalnym, tytułem oferowanym w systemie kolekcjonerskim był „Świat Wiedzy” wydawnictwa Media Service Zawada, przedstawiciela Marshall Cavendish. „Zbieraj świat wiedzy, a dowiesz się dlaczego wulkany wybuchają, co sprawia, ze maszyny latają” – zachęcała reklama telewizyjna. Magia kolekcjonowania udzieliła się wszystkim, a półki zaczęły wypełniać się segregatorami. Sukces Świata Wiedzy próbowało powtórzyć „Życie świata”, którego wydawcą był polski AmerCom.

    W 1999 roku w portfolio tego wydawnictwa pojawiło się czasopismo O.K. jest OK! W drugim numerze dołączono do niego segregator, w kolejnych pojawiły się gadżety, a numerze świątecznym kaseta do nauki angielskiego z Królikiem Bugsem. Głównymi bohaterami tego tytułu byli
    bohaterowie filmów animowanych z serii Looney Tunes. Sporym zainteresowaniem cieszył się „Faktor X” o zjawiskach niezwykłych i niewyjaśnionych. W drugiej połowie lat 90. zbierano segregatory z kursem komputerowym Easy PC albo kursem języka angielskiego Easy
    English. Schemat wprowadzania na rynek takich tytułów był zawsze taki sam. Krótka, ale intensywna kampania reklamowa, pierwszy numer po obniżonej cenie i bardzo wysoki nakład. Do drugiego numeru – sprzedawanego już po normalnej cenie – najczęściej dołączany
    jest segregator. A kolejne wydania to już po prostu strony do wpinania i budowania własnej (nigdy nie zebranej do końca!) kolekcji.